niedziela, 28 grudnia 2014

10. Nie martw sie, bede obok ciebie

Clarie's POV:

Nienawidzę tego momentu kiedy każdy chce mi matkować. Dosłownie. Najgorszy zazwyczaj jest Niall. Oczywiście, przyjaźnimy się i bardzo go kocham, ale nie może mi wszystkiego zabraniać. Czuję się wtedy, jak mała dziewczynka, która jeszcze nic nie wie o życiu i trzeba ją stopniowo do niego przygotowywać. Tak właśnie robi Horan. Od czterech lat mówi mi co powinnam, a czego nie powinnam robić. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela, ale potrafię sama o siebie zadbać. Z tego co Abbie mi mówiła, to z Ben'em dogadywałam się znakomicie. Oczywiście nie przemyślałam faktu, że za każdym razem kiedy wypiłam to ze wszystkimi się dogadywałam, ale to taki mały szczegół. Postanowiłam dać mu szansę. Może faktycznie jest taki wspaniały, jak opowiadała mi Abbie? Miałam taką nadzieję. Szczerze mówiąc miałam już dość samotności. Minęło pół roku odkąd rozstałam się z moim poprzednim chłopakiem. Brakowało mi przytulania, pocieszania, spędzania czasu tylko we dwoje. Pewnie sobie pomyślisz, że mam Niall'a i nic się prawie nie zmieniło. Owszem, zmieniło się. Nialler to tylko mój przyjaciel i tak pozostanie. Chodzi mi o te wszystkie rzeczy, które robią zakochani. Brakuje mi tego. To nie tak, że teraz na siłę szukam sobie kogoś. Po prostu los zesłał na moją drogę Ben'a, więc postanowiłam skorzystać.
Siedziałam w kawiarni, w której mieliśmy się spotkać. Umówiłam się z nim tam, ponieważ Hayley ma właśnie zmianę i może mieć na mnie oko, mniejsza z tym, że trzy stoliki dalej siedzi Niall z Zac'iem i znając życie gdzieś się czai jeszcze Abb z bratem i Zayn'em.
Tsa, to będzie udane spotkanie.
Przeglądałam Twitter'a na komórce, kiedy ktoś stanął przede mną. Podniosłam wzrok z nad telefonu i spojrzałam w tamtą stronę. To musiał być on. Był obcięty na krótko, włosy miał koloru brązowego, szare oczy, oliwkową cerę i lekki zarost. Miał na sobie czarne rurki i zwykły szary t-shirt. Był wysoki i dobrze zbudowany. Na jego pięknej twarzy widniał równie piękny uśmiech. Jeżeli wtedy bym stała z pewnością nogi by mi zmiękły.
Słodki Jezu, jak ja go mogłam nie pamiętać?
Przełknęłam głośno ślinę i wstałam, żeby się z nim przywitać.
- Hej- odezwał się pierwszy.- umm... to dla ciebie- wręczył mi śliczny, mały bukiecik. Z uśmiechem wzięłam od niego wiązankę i podziękowałam. Muszę przyznać, że na początku było niezręcznie, ale z czasem zaczęliśmy się na siebie otwierać. Ben okazał się kulturalnym chłopakiem. Miał wspaniałe poczucie humoru, rozśmieszał mnie tak, jak nikt inny. Co tu dużo ukrywać- był idealny. Po skończonej kawie i kawałku ciasta poszliśmy do kina. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy szli na żaden romans
- Może horror?- spytał patrząc na plakat.
- Lepiej nie.- pokręciłam szybko głową. Nigdy nie byłam fanką horrorów. Nie mogłam po nich później spać, albo chodzić po ciemku po domu.
- Nie martw się, będę obok ciebie.- zapewnił.- z resztą każdy film, który przeglądaliśmy ci się nie podobał. Daj więc szansę temu, Clarie.
- No dobra, ale jak nie będę mogła w nocy zasnąć, to wiedz, że ty też nie będziesz mógł- zagroziłam. Chłopak się zaśmiał.
- Nie mam nic przeciwko- odpowiedział. 
______________________________________________________________
Czytasz=komentujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz