poniedziałek, 10 listopada 2014

6. Slyszalem, ze nie jestes stad

- Jesteś już gotowa?- spytał Luke, leżąc na moim łóżku i robiąc coś na swoim telefonie. Swoją drogą bardzo się u mnie zadomowił. Zaraz po obiedzie, który mama dla mnie zostawiła poszliśmy do mnie. Rozmawialiśmy na różne tematy. Muszę stwierdzić, że Hemmings jest bardzo inteligentnym chłopakiem. Zaskakuje mnie to z jaką lekkością odpowiadał na moje pytania typu: "co sądzisz o ludziach, którzy się tną?" Odpowiedź na to pytanie tak bardzo mnie zaskoczyła, że aż mnie zatkało. Wypowiadał się w naturalny sposób, jakby opowiadał, jak minął mu dzień w szkole. Zastanawiałam się skąd on tak dobrze wiedział co czują te osoby, ale nie chciałam już drążyć tematu, ponieważ skończylibyśmy kłótnią, a tego nie chciałam.
- Jeszcze nie. Cierpliwości. Mamy godzinę- oznajmiłam stojąc przed szafą przeglądając jej zawartość w celu znalezienia czegoś odpowiedniego na dzisiejszy wieczór. Spojrzałam na torbę, która leżała na łóżku obok blondyna.- piżama, bielizna...- zaczęłam wymieniać, ale nie było dane mi skończyć.
- Koronkowa?- spojrzał na mnie z nadzieją. Przewróciłam oczami i wróciłam do sprawdzania czy wszystko wzięłam.
- Szczoteczka, pasta, szczotka do włosów, legginsy i koszulka. O czymś zapomniałam?- zwróciłam się do Hemmo. Nagle mnie olśniło.- kosmetyczka!- odpowiedziałam sama na swoje pytanie, na co chłopak wybuchnął śmiechem. Spiorunowałam go wzrokiem, ale on nadal skręcał się ze śmiechu.- z czego ty się tak śmiejesz?- spytałam zirytowana.
- Z niczego- nagle przestał się śmiać, co mnie bardzo zdziwiło. Same przyznajcie, że to było dziwne- ktoś się śmieje i w jednej sekundzie staje się poważny.
- Okej?- mruknęłam i poszłam po kosmetyczkę, która była w łazience.- jeszcze tylko sukienka- oznajmiłam, kiedy wróciłam do pokoju i spakowałam rzecz, której brakowało w mojej torbie. Podeszłam znów do szafy. Wpatrywałam się w nią z nadzieją, że nagle coś przykuje moją uwagę, niestety bez efektów.
- Pomogę ci- usłyszałam głos blondyna. Słyszałam jak schodzi z łóżka i idzie w moim kierunku. Wyczułam, że się zatrzymał. Stał za mną. Poczułam jego gorący oddech na swojej szyi. Serce zaczęło mi bić mocniej. Z trudem wyciągnęłam dwie sukienki, które akurat wpadły mi w oko. Ręce zaczęły mi się trząść.
To nie tak, że nie byłam nigdy w bliskim kontakcie z chłopakiem. W sumie to sama nie wiem czemu tak zareagowałam, ale mniejsza z tym.
- Przymierzę je- poinformowałam i wyszłam do łazienki. Szybko założyłam małą czarną, sięgającą mi do połowy ud. Luke widząc mój ubiór pokiwał głową i zdecydował, żebym nie przymierzała kolejnej sukienki, bo w tej wyglądam dobrze. Więc przebrałam się w jeansy i luźny t-shirt, a do torby spakowałam czarne szpilki. Dobrze wiedziałam, że nie będę tańczyć więc mogłam sobie pozwolić na buty na obcasie, choć tak owych nie lubiłam.
- Już?- spytał widząc jak zapinam torbę.
- Tak- chwyciłam za torebkę, ale została mi ona zabrana z rąk.
- Wezmę to- oznajmił mój towarzysz i przepuścił mnie w drzwiach, co było bardzo słodkie. Założyliśmy buty i jeszcze raz rozejrzałam się czy wszystko jest wyłączone oraz czy okna i drzwi są pozamykane. Wszystko było, jak być powinno. Włączyłam alarm kiedy wyszliśmy już z domu.
Przez dłuższą chwilę szliśmy w ciszy, która moim zdaniem była irytująca. Jestem osobą, która uwielbia gadać lub słuchać, jak ktoś opowiada. Może to dziwne, bo jestem nieśmiała przy nowo poznanych ludziach, a mimo wszystko nie lubię, jak się z kimś nie rozmawia.
- Długo się znacie z George'em?- zadałam to pytanie, aby rozpocząć jakąkolwiek konwersacje.
- Umm odkąd zacząłem chodzić do tej szkoły- zmarszczył brwi.
- Więc rok?- nie byłam pewna czy dobrze zgaduję, ale miałam nadzieję, że dobrze trafiłam. Znaczy, nie przypominam sobie, żebym widziała Hemmings'a we wrześniu w szkole. Zauważyłam go dopiero w połowie maja.
- Nie- zaśmiał się- od półtora miesiąca- wyznał.
Nadzieja matką głupich, Clarie. Czekaj, co?
- Uczysz się u nas od półtora miesiąca?- byłam lekko zdezorientowana, bo kto normalny przenosi się do innej szkoły półtora miesiąca przed zakończeniem roku szkolnego? Przynajmniej wiedziałam dlaczego wcześniej nie widywałam go na przerwach.
- Może ci się to wydawać dziwne, ale tak- uśmiechnął się- ale chyba nie będziemy rozmawiać o szkole, prawda Clarie?- poruszył figlarnie brwiami, przez co zaczęłam się śmiać.- więc teraz moja kolej na pytanie- chyba się wczuł w naszą rozmowę, albo cisza też go denerwowała.- słyszałem, że nie jesteś stąd. Także...- spojrzałam na niego ze zdziwionym wyrazem twarzy. Skąd on mógł to wiedzieć?
- George ci powiedział?- przełknęłam głośno ślinę. Z trudem łapałam oddech. Nikt oprócz naszej paczki nie miał prawa się dowiedzieć o moim dzieciństwie, pochodzeniu, o czymkolwiek związanym z moją przeszłością w UK. Ale znając życie ten idiota wyśpiewał mu cały mój pieprzony życiorys.
- Nie, po prostu twój akcent cię zdradza- wyjaśnił- na pewno jesteś z Europy. Brytyjka?- spojrzał na mnie, a po chwili zwilżył usta językiem.
- Bingo- oznajmiłam uśmiechając się.
- Nawet takie słowo, jak 'bingo' w twojej wersji jest urocze.
Chwilka, czy ja dobrze usłyszałam? Czy Luke Hemmings właśnie użył słowa 'urocze'?
- Dzięki? Ale ty też nie jesteś stąd. Akcent cię zdradza.- przytoczyłam jego słowa. Kiwnął głową.
- Sydney. A ty, jak przypuszczam ze stolicy?
- Dokładnie.
- Londyn. Zawsze chciałem go zobaczyć.
- Powinieneś. Jest magiczny- mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech, kiedy przypominałam sobie, jak wychodziłam odwiedzać każdy możliwy park w mojej okolicy.
- Więc dlaczego się wyprowadziłaś?- i w taki oto sposób mój uśmiech zniknął.
- Nie za dużo pytań?- w moim głosie wyczuwalne było zdenerwowanie. Rozumiem, że każda osoba, z którą się poznaje pyta mnie o to, ale nie ufam na tyle Luke'owi, żeby mówić mu wszystko o swojej osobie.
Chyba zrozumiał, że nie mam ochoty na dalszą rozmowę, ponieważ kiwnął tylko głową i się zamknął. Do końca naszej wspólnej drogi nie odezwał się ani słowem.
Zapukałam do drzwi naszych przyjaciół. Chwilę później drewniana płyta zaczęła się uchylać, a nasze oczy mogły ujrzeć zdumionego George'a. Posłałam w jego stronę jeden niepewny uśmiech. Jego wzrok wędrował z mojej postaci, na postać Luke'a, który stał za mną.
- Stary, wpuścisz nas?- w końcu odezwał się blondyn, którego zapewne wkurzało zachowanie przyjaciela.
- Jasne- oznajmił przesuwając się w bok, abyśmy mogli wejść do domu. Weszłam, jako pierwsza, a Hemmo zaraz za mną.
_____________________________________
Nie będę się rozpisywać, więc tak:
Nie mam chęci do pisania. Chyba zaczynam popadać w depresje, więc nawet pisanie mi nie pomaga. Proszę zrozumcie mnie. Jeszcze dwa miesiące temu wszystko było ok, ale teraz jest do bani. I tak mam od 31 października. Więc wybaczcie, jak rozdziałów nie będzie przez dłuższy czas, ale muszę sobie jakoś ze wszystkim poradzić. Mam pomysł na kilka rozdziałów, ale są one 'późniejsze', więc... w jednym z nich dam wam do zrozumienia, mniej więcej co się stało. A na razie dziękuję za to, że jesteście. Miałam się nie rozpisywać xD
I love ya ♥

2 komentarze: