- Przecież to nic takiego. To nie oznacza, że jesteśmy, bądź będziemy parą- przewróciłam oczami.
- Ale przyznaj, że choć odrobinkę ci się podoba- ciągnęła dalej malując na moich powiekach kreski. Wiedziałam, że prędko nie odpuści tego tematu.
- Jest przystojny- przyznałam. Otworzyłam oko, aby zobaczyć wyraz twarzy mojej przyjaciółki. Oczywiście była wniebowzięta.- George nie był zadowolony kiedy nas zobaczył- oznajmiłam, przygryzając wewnętrzną stronę swojego policzka.
- Dziwisz mu się? Clar, weź no pomyśl, czy ty chciałabyś...- nie było dane jej skończyć, bo do środka wszedł Zac. Obie byłyśmy zaskoczone jego wizytą, bo nigdy jakoś nie przychodził do nas, choć się przyjaźniliśmy. Raczej robił to Zayn z Niall'em. Nieśmiało usiadł na łóżku i chwile milczał, więc zapytałam go o co chodzi.
- Musicie mi pomóc. Podoba mi się jedna dziewczyna i chcę ją zaprosić na randkę- wyznał, bawiąc się palcami. Trochę mnie to zdziwiło.
- Co z Jasmine? Już ci przeszło?- spytała Hale. Clifford tylko wzruszył ramionami. Abbie westchnęła zirytowana.- okej, więc kim ona jest?
- To Hayley- wyznał. Spojrzałyśmy na siebie nawzajem z wielkimi oczyma. Zarówno Abbie, jak i ja nie spodziewałybyśmy się tego, że Hayley podoba się Zac'owi. Dałyśmy mu kilka rad. Miałyśmy nadzieję, że były trafne, co prawda to Emma bardziej się z nią przyjaźniła. Znaczy całą czwórką się przyjaźnimy, ale podobnie, jak ja i Abb, Emma z Hayley są bardziej ze sobą zżyte.
Tak naprawdę to Abbie mnie zaczepiła w pierwszy dzień szkoły. Zauważyła, że byłam samotna, więc chciała dać mi szansę. Najpierw zaprzyjaźniłyśmy się we dwójkę. Byłam nieśmiała, ale lubiłam jej towarzystwo, nawet jeśli nie rozmawiałyśmy. Byłam skryta, nie chciałam, żeby ktoś się dowiedział o mojej wadzie. Abbie Hale była popularną dziewczyną, zarówno w gimnazjum jak i w liceum. Wydaję mi się, że każdy ją rozpoznaje, bo jest energiczna, wesoła, potrafi wysłuchać, jest miła i zawsze można na nią liczyć, ale żeby się z nią przyjaźnić trzeba na to zasłużyć. Przyznała mi się kiedyś, że zawiodła się na kilku osobach i nie chce znów popełniać tych samych błędów.
Później zapoznała mnie z resztą swoich przyjaciół. Hayley nie lubiła mnie i wcale się z tym nie ukrywała, twierdziła, że jestem im nie potrzebna i prędzej czy później zniszczę ich paczkę. Podobno po tych czterech latach zaczęła mnie lubić i się "przyjaźnimy"ale sorry, ja w to nie wierzę. Może i jestem głucha, ale nie ślepa. Chłopaki od razu nawiązali ze mną kontakt, zwłaszcza Niall. Najlepsze jest to, że mieszka tylko ulice dalej ode mnie i możemy się częściej spotykać.
Abb, jak zawsze paplała, że będziemy parą, że jesteśmy razem słodcy i inne bzdety. Ale prawda jest taka, że oboje nic do siebie nie czujemy poza przyjaźnią, Racja kocham go, ale jak starszego brata. Zawsze był przy mnie, tak samo, jak Abbie. Tyle, że ona nie mogła mi pomóc, kiedy ktoś się do mnie przystawiał, tylko robił to Niall, a jeżeli nie było go w pobliżu, to któryś z reszty naszych przyjaciół.
- Hej- przywitała się z uśmiechem Bennet.
- Cześć, gdzie Emma?- spytała zdziwiona brunetka. Zauważyłam, że Em ostatnio się od nas oddaliła i było mi przykro z tego powodu. Martwię się o nią.
- Wyjechała z rodzicami na wakacje- wzruszyła ramionami.
- Tak nagle? Przecież mówiła, że będzie na imprezie.
- Rodzice kazali jej się pakować od razu po powrocie ze szkoły, więc szybko napisała mi wiadomość i zaraz pojechała.
- Martwię się o nią. Ostatnio nie zachowuje się, jak ona- wyznałam.
- Też to zauważyłam.- powiedziała Abbie, chowając do kosmetyczki, wszystkie produkty kosmetyczne, którymi mnie pomalowała. Muszę przyznać, że wyszło jej świetnie.
- Po prostu jest zakochana, tyle, że bez wzajemności- wyznała smutno. Zrobiła dość długą pauzę, po czym powiedziała- w Zac'u.
- Co?!- krzyknęłyśmy równo z Hale, wstając na równe nogi. Dziewczyna właśnie miała już coś powiedzieć, ale do sypialni wkroczył Niall i zabrał nas na dół, ponieważ taksówki już czekały.
***
- Jesteś idiotą- zadrwiłam z Horan'a, który opowiadał, jak próbował poderwać cycatą brunetkę. Wszyscy już byliśmy wstawieni, oprócz oczywiście Luke'a, który stwierdził, że woli mieć na nas oko, co było trudne, bo każdy z nas był prawie w innym miejscu.
- Zobacz na tę- wskazał palcem na ładną, rudowłosą dziewczynę, która siedziała kilka miejsc dalej od nas.
- Ładna jest- przyznałam- tylko nie spieprz tego- wywróciłam oczami, za co zostałam pstryknięta w nos. Chłopak poprawił swoją koszulkę i włosy, ruszając w stronę piękności. Wróciłam, więc do picia swojego drinka.
- Cześć- ktoś krzyknął mi do ucha, próbując przebić głośno grającą muzykę. Odwróciłam głowę w prawo i ujrzałam przystojnego bruneta, o szarych oczach, miał krótkie, brązowe włosy i wyglądał na dużo starszego ode mnie, miał na oko ze dwadzieścia jeden lat. Nie był za bardzo napity.
- Hej- uśmiechnęłam się do niego.
- Co taka piękna dziewczyna robi sama w klubie?- spytał oblizując usta i mogę przysiąc, że wpatrywał się w moje.
- Nie jestem sama- odpowiedziałam nie mogąc spuścić wzroku choć na chwilę z jego twarzy. Nie mam pojęcia co w nim takiego było, ale jego twarz była hipnotyzująca. Można było się w nią wpatrywać i wpatrywać.
- Więc z chłopakiem?- podstawowe pytanie. Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Uśmiechnął się pięknie.- Ben- wystawił dłoń w moim kierunku.
- Clarie- uścisnęłam jego dłoń.
Luke's POV:
Wszyscy są już tak nachlani, że mają ochotę obmacywać siebie nawzajem. Przyglądałem się, jak Calum próbował poderwać Hayley, która śmiała się z jego nieśmiesznych żartów, tylko dlatego, że była schlana. George widząc poczynania Ashtona, który zalecał się do jego siostry, próbował wbić mu do głowy, że żaden z jego kumpli nie ma prawa patrzeć na jego siostrę, jak na obiekt westchnień. Zdziwiło mnie to, że tak nagle włączył się w nim instynkt starszego brata.
Od półtorej godziny nie widziałem Clarie i zaczynało mnie to martwić, bo Niall, który zazwyczaj jest jej zasranym cieniem, siedział właśnie obok mnie. Nie zrozum mnie źle, lubię go, ale za dużo czasu moim zdaniem spędza z Clarie i tyle. Odszedłem od stolika i ruszyłem w poszukiwaniu brunetki. Znalazłem ją po dziesięciu minutach, przy barze, obok jakiegoś typa, który siedział niebezpiecznie blisko niej. Czułem, jakby coś we mnie wrzało. Bez zastanowienia podszedłem do nich i usiadłem po lewej stronie dziewczyny.
- Clarie- krzyknąłem, próbując się przebić przez muzykę i udało mi się to, ponieważ Scott obróciła się w moją stronę z wielkim uśmiechem, czyli była dosłownie najebana.
- Luuuke- powiedziała z radością- poznaj Ben'a- odsłoniła mi postać siedzącą po prawej stronie. Kiedy zobaczyłem tę mordę, totalnie mnie zamroziło. Nie mogłem wykonać najmniejszego ruchu. Idiota uśmiechnął się do mnie sztucznie i 'przywitał' kiwnięciem głowy. Przełknąłem głośno ślinę, ale i tak nikt tego nie słyszał, bo muzyka była zbyt głośna. Kiedy już mogłem się ruszać, chwyciłem Clarie za rękę, ciągnąc za sobą.
- Zadzwonię do ciebie Clarie- krzyknął za nią, a ja cudem powstrzymałem się od wrócenia się do niego i rozwalenia tej jego zasranej buźki. Brunetka zaśmiała się i odkrzyknęła 'okej'.
- Nie odbierzesz od niego- rzuciłem ostro, a wtedy dziewczyna się zatrzymała. Skrzyżowała ręce na piersi i wpatrywała się we mnie z powagą. Staliśmy na środku parkietu.
- Nie bądź zazdrosny- zaśmiała się. Miałem coś tego, że ze wszystkiego się śmiała. Czy ona nie mogła być na chwilę poważna? Nagle przybliżyła się do mnie. Stała tak blisko, że nasze twarze dzieliły centymetry. Podejrzewałem co chciała zrobić. Jej ręce wylądowały na moich ramionach, więc swoje umieściłem na jej talii. Uśmiechnęła się pięknie. Zaczęła nami kołysać, więc wyszło, że w ogóle nie tańczymy do danej piosenki. Nie wiem czemu, ale miałem ochotę ją pocałować. Jej pełne usta, same się o to prosiły, tym bardziej, że były coraz bliżej moich. Już delikatnie dotknąłem jej warg, kiedy nagle oprzytomniałem i odsunąłem się od niej, biorąc za rękę i ciągnąc w stronę znajomych. Jej mina, kiedy się odsunąłem była bezcenna. Chcę częściej ją taką widzieć. Podeszliśmy do stolika, gdzie okazało się, że cała paczka wyszła. Zadzwoniłem po taksówkę, która przyjechała po paru minutach. Przez ten cały czas nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Może pomyślicie, że jestem dziwny, czy coś, ale nie chciałem jej wykorzystywać kiedy była pijana. Znajdę na to inny sposób. Wysiedliśmy z pojazdu, po wręczeniu przeze mnie taksówkarzowi odpowiednią kwotę. Weszliśmy do domu za pomocą klucza, który miała przy sobie Clarie. Dziewczyna ledwo trzymała się na nogach, więc wziąłem ją na barana.
- Umiem sama chodzić- powiedziała, jak obrażone dziecko- może i jestem głucha, ale do jasnej cholery umiem chodzić- podniosła głos.- wszyscy mnie macie za jakąś kalekę. Ale ja mam wszystkie cztery zmysłu oprócz tego idiotycznego słuchu- usłyszałem szlochanie. Westchnąłem i odstawiłem ją na ziemię. Spojrzałem w jej szare oczy, w których gościły łzy.- czemu akurat mnie to spotkało?
- Życie to suka. Zawsze stawia na naszej drodze przeszkody, niektóre da się pokonać, a niektóre niestety nie.
- Nie umiesz pocieszać. Jesteś do bani- odepchnęła mnie od siebie. Nie masz bladego pojęcia, jak bardzo chciałem zdjąć z niej te sukienkę i się z nią przespać, ale nie chciałem tego tak robić. Nie wyobrażaj sobie, że się w niej zakochałem, czy coś. Po prostu jest ładna. Nie jest piękna, ale jest ładna i jako dziewczyna mnie pociąga. Tyle.- spać mi się chcę- wyznała, ściągając z siebie sukienkę, która strasznie mi przeszkadzała w podziwianiu jej ciała.
- Nie powinnaś się przede mną rozbierać- oznajmiłem.
- Niby czemu? Przecież się przebieram w piżamę i jestem w bieliźnie.- wzruszyła ramionami- podasz mi koszulkę z torby?- spytała, kiedy założyła już na siebie spodenki. Bez wahania chwyciłem materiał jej koszulki z torby i podałem jej. Uśmiechnęła się do mnie, a następnie położyłem ją obok George'a. Miałem opcje, aby położyć ją z Niall'em lub ze sobą, ale nie chciałem tego robić, ponieważ Niall za bardzo się do niej lepił, a ja prawdopodobnie bym nie wytrzymał i zrobiłbym coś głupiego. Szkoda mi tylko, że biedna Clarie nie wie w co się wpakowała angażując się w znajomość z Ben'em.
- Umiem sama chodzić- powiedziała, jak obrażone dziecko- może i jestem głucha, ale do jasnej cholery umiem chodzić- podniosła głos.- wszyscy mnie macie za jakąś kalekę. Ale ja mam wszystkie cztery zmysłu oprócz tego idiotycznego słuchu- usłyszałem szlochanie. Westchnąłem i odstawiłem ją na ziemię. Spojrzałem w jej szare oczy, w których gościły łzy.- czemu akurat mnie to spotkało?
- Życie to suka. Zawsze stawia na naszej drodze przeszkody, niektóre da się pokonać, a niektóre niestety nie.
- Nie umiesz pocieszać. Jesteś do bani- odepchnęła mnie od siebie. Nie masz bladego pojęcia, jak bardzo chciałem zdjąć z niej te sukienkę i się z nią przespać, ale nie chciałem tego tak robić. Nie wyobrażaj sobie, że się w niej zakochałem, czy coś. Po prostu jest ładna. Nie jest piękna, ale jest ładna i jako dziewczyna mnie pociąga. Tyle.- spać mi się chcę- wyznała, ściągając z siebie sukienkę, która strasznie mi przeszkadzała w podziwianiu jej ciała.
- Nie powinnaś się przede mną rozbierać- oznajmiłem.
- Niby czemu? Przecież się przebieram w piżamę i jestem w bieliźnie.- wzruszyła ramionami- podasz mi koszulkę z torby?- spytała, kiedy założyła już na siebie spodenki. Bez wahania chwyciłem materiał jej koszulki z torby i podałem jej. Uśmiechnęła się do mnie, a następnie położyłem ją obok George'a. Miałem opcje, aby położyć ją z Niall'em lub ze sobą, ale nie chciałem tego robić, ponieważ Niall za bardzo się do niej lepił, a ja prawdopodobnie bym nie wytrzymał i zrobiłbym coś głupiego. Szkoda mi tylko, że biedna Clarie nie wie w co się wpakowała angażując się w znajomość z Ben'em.
_________________________________________
Proszę, proszę Luke- badboy :)
Jest mi przykro, bo nikt nie skomentował poprzedniego rozdziału. Wiem, że był do dupy, no ale proszę was, wystarczyła jakaś minka czy coś. Obojętnie. Jestem na was trochę zła.